piątek, 9 listopada 2012

Zmysłowa bielizna to taka której nie ma?

W XX wieku można zauważyć proces kurczenia się bielizny damskiej. Była to niejako konsekwencja XIX wiecznego procesu okazywania tejże na widok publiczny (przypomnijmy sobie kankana z paryskiego Moulin Rouge). Powstały na ten temat satyryczne obrazki, dokumentujące wygląd kobiecych majtek. Od pełnowymiarowych reform, przez figi biodrówki, po sznurówkowe stringi.
Pytam się po co ta miniaturyzacja? Podobno współczesna bielizna bardziej pobudza zmysły, jest bardziej kobieca. Czy na pewno? Moim skromnym zdaniem jest właśnie na odwrót.
ewolucja bielizny
Źródło: tocidopiero.pl

Teza nr 1. Mini bielizna bardziej pobudza zmysły. Kiedy wszystko mamy "na wierzchu", pobudzany jest jedynie wzrok. Wystarczy spojrzeć i dokładnie wiadomo z czym mamy do czynienia. W przypadku pełnowymiarowej bielizny z początku XX wieku, dochodzą jeszcze inne zmysły. Na przykład słuch, który wychwytuje szelest ocierających się ud, ubranych w reformy. Czy to zdanie nie pobudza wyobraźni? Wyobraźni, która jest chyba największym ze zmysłów, ponieważ jest w stanie zatrudnić wszystkie organoleptyczne zmysły. Poza tym sam proces zdejmowania takiej bielizny to niezły element gry wstępnej... Dobra koniec tematu :D
Teza nr 2. Mini bielizna jest bardziej kobieca. Dla mnie zawsze kobieta była zagadką. W przypadku kiedy wystarczy spojrzeć żeby zobaczyć "wszystko", cała aura tajemniczości znika. Od razu widać co do czego i w jaki sposób działa. Czysta, newtonowska mechanika. Fuj!
Niestety w naszym sklepie nie znajdziecie reform, ale są gorsety. Moje drogie panie i panowie szturmujcie e-mailami producentów bielizny damskiej, aby wprowadzili staromodne modele. Razem odzyskamy dawną kobiecość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz